Relaks i seks po sycylijsku

Przy asyście doborowej obsady druga wizyta w "Białym Lotosie" przebiega tak jak mogliśmy przypuszczać: jest trochę czasu na igraszki i wypoczynek, są momenty gorzkiej refleksji i klasowych
Relaks i seks po sycylijsku
W "Białym Lotosie" praktycznie bez zmian. Obrzydliwie bogaci goście przekraczają próg luksusowego hotelu, obsługa dwoi się i troi, by spełnić ich najdrobniejsze zachcianki, z okien pokoi rozpościera się nieziemsko piękny widok, a świat wydaje się leżeć u stóp bohaterów. Oczywiście pod powłoką idealnego życia, wielkich karier, udanych związków i rodzinnej harmonii kryją się znacznie mniej atrakcyjne wnętrzności – moralna obłuda, niewierność, poszarpane relacje czy emocjonalne wypalenie. Mike White, jak żaden inny twórca we współczesnej telewizji, umie diagnozować i wyciągać na wierzch niedoskonałości możnych tego świata, którzy spędzają wakacje, gdzie chcą, i bezkarnie robią na urlopach wszystko, co im się podoba.


W drugim sezonie amerykański showrunner podmienił tylko dekoracje i listę gości. Z Hawajów przenosimy się na Sycylię, którą odwiedzają dwie pary znajomych, Ethan (Will Sharpe) i Harper (Aubrey Plaza) oraz Cameron (Theo James) i Daphne (Meghann Fahy), trzy pokolenia rodziny Di Grasso, czyli 80-letni Bert (F. Murray Abraham), jego syn Dominic (Michael Imperioli) i wnuk Albie (Adam DiMarco), a także znana wielbicielom serialu, zdziwaczała Tanya (Jennifer Coolidge) z asystentką Portią (Haley Lu Richardson) u boku. Nad hotelową służbą pieczę sprawuje menedżerka Valentina (Sabrina Impacciatore), zaś lokalna piękność Lucia (Simona Tabasco) i jej przyjaciółka Mia (Beatrice Grannò) spróbują się obłowić, proponując bogaczom seksualne usługi. Nie mogło też zabraknąć trupa, który wyłania się z morza już w pierwszej scenie i zapowiada tragiczny finał. Pobyt w "Białym Lotosie" musi być przecież niezapomnianym przeżyciem także dla widzów, czyż nie?

White znów bezbłędnie rozkłada akcenty. Kiedy trzeba, reżyseruje ostrą jak brzytwa satyrę na zdegenerowanych i zapatrzonych w siebie krezusów, innym razem gra komediowymi kartami, rozbawiając nas do łez, a chwilę potem uderza w najczystsze, dramatyczne tony i skłania do namysłu nad marną kondycją późnokapitalistycznego świata oraz uwikłanych w jego brudne mechanizmy jednostek. Twórca niby się powtarza, ale w rzeczywistości sprytnie ucieka od podjętych uprzednio tematów, wybierając za lejtmotyw drugiej części seks. Nie idzie jednak w stronę bulwarowego skandalu, tylko rozpatruje tę kwestię w najróżniejszych, często tabuizowanych, odsłonach. Od małżeńskiej zdrady i testowania wierności partnera, przez pornografię, pracę seksualną i interesowne wykorzystywanie fizycznej atrakcyjności, aż po seksoholizm, stłumione pożądanie i przelotne, wakacyjne romanse. W ekranowej wizji satysfakcjonujące pożycie zwieńczone narodzinami dzieci bywa jedynym spoiwem związku opartego na kłamstwie, jak w przypadku Camerona i Daphne, a jego brak – przejawem gasnącej namiętności i kryzysu, co unaocznia relacja Ethana i Harper. Z drugiej strony groźba niewierności może wybudzić zakochanych z uczuciowego letargu. Dla niektórych seks jest destrukcyjnym uzależnieniem (Dominic), dla innych – miłym wspomnieniem (Bert), w oczach młodego pokolenia to nadal ekscytująca przyjemność (Portia i Albie). White przekonuje jednak, że intymne zbliżenia równają się często przykremu, małżeńskiemu obowiązkowi, a jeszcze częściej zwykłej transakcji handlowej. Lucia i Mia świadomie oferują przecież swe ciała w zamian za pieniądze lub możliwość spełnienia marzeń. "Biały Lotos" brutalnie rozdziela przy tym miłość i seks, zaznaczając, że ta pierwsza ma więcej wspólnego z kulturową fantazją niż podtrzymywaną latami i umacnianą w sypialni więzią. Biologiczne żądze potrafią być zaś znacznie silniejsze niż oddanie drugiej osobie i twarde, społeczne nakazy. 


Zmysłowemu pobudzeniu bohaterów sprzyjają okoliczności, w których się znaleźli: dostęp do zalanego słońcem wybrzeża Sycylii, wizyty w poupychanych na wzgórzach, urokliwych miasteczkach, kontakt z dziełami sztuki sycącymi oczy i ducha czy delektowanie się najpyszniejszymi potrawami i trunkami. Italia wygląda w obiektywie kamery zjawiskowo, ale serial nie powiela jej pocztówkowego wizerunku z długiej listy hollywoodzkich filmów o Amerykanach podróżujących po Półwyspie Apenińskim (pamiętacie "Rzymskie wakacje" i "Listy do Julii"?). Na ścieżce dźwiękowej dominują włoskie, popowe szlagiery, które dowcipnie kontrapunktują perypetie postaci, obsługa hotelu wykorzystuje ojczysty język, by rozmawiać o gościach bez ich wiedzy. White  sięga i po operę, zabierając nas na "Madame Butterfly" Pucciniego i czyniąc z Tani heroinę operową (w tym kluczu można też interpretować emfatyczną ekspresję Jennifer Coolidge), i po bezpośredni cytat z "Przygody" Antonioniego, gdy na deptaku w Noto Harper otacza horda mężczyzn. Jednocześnie "Biały Lotos" wyszydza marzenia o realizacji "włoskiego snu", bo, nawet jeśli ktoś stylizuje się na Monicę Vitti, wynajmuje słynną vespę i zajada się makaronem, nie znaczy to, że nabierze iście filmowego blasku.

Mieszkańcy wyspy sami zresztą spieniężają wykreowany w kulturze (i niekoniecznie świetlany) obraz własnego kraju – wpuszczają turystów do miejsc, w których kręcono "Ojca chrzestnego" i mamią ich wizją przygody na miarę ekranowych sław. Nie są wcale tak podekscytowani na widok ludzi zza oceanu jak kiedyś (zwłaszcza po II wojnie światowej, w czasie której Jankesi wyzwalali Italię), co ironicznie komentuje wątek powrotu rodziny Di Grasso do korzeni. W finale White odsłania wręcz najpotworniejsze oblicze współczesnych Włoch, wpuszczając do świata przedstawionego elementy gangstersko-mafijne rodem z "Gomorry". Całkiem nieźle jak na siedem odcinków, prawda?


Serial nie zdołałby jednak unieść całej masy kontekstów i nawiązań, gdyby nie dysponował legionem utalentowanych aktorów. Najbardziej niejednoznaczne i najlepiej zagrane są postacie kobiece, wśród których bryluje zwłaszcza Daphne. Wcielająca się w nią Meghann Fahy rozmyślnie bawi się rolą, wkładając różne maski: głupiutkiej blondynki, świadomej partnerskich zdrad żony, niezłomnej strażniczki domowego ogniska i zabiegającej o własną przyjemność osoby. Wtóruje jej Aubrey Plaza, która gra przekonaną o intelektualnej i moralnej wyższości prawniczkę Harper w kontrze do swojego zakręconego, medialnego image'u. Choć wywodząca się z imigranckiej rodziny bohaterka nie wydaje się tak zepsuta jak reszta gości, jej kompleksy i chęć dyskredytowania znajomych Ethana nie przysparzają jej naszej sympatii. Na gromkie brawa zasługuje też Simona Tabasco, portretująca Lucię jako pewną siebie i owijającą mężczyzn wokół palca Włoszkę, która ostatecznie triumfuje nad klientami zwabionymi jej urokiem. Dziwi natomiast, że scenarzysta nie zadbał o ciekawsze rozwinięcie postaci Tani, choć dzięki zdolnościom Coolidge ciągle wahamy się, czy bardziej współczuć dziedziczce czy śmiać się z jej ekscentrycznych wybryków. Przy asyście doborowej obsady druga wizyta w "Białym Lotosie" przebiega więc tak jak mogliśmy przypuszczać: jest trochę czasu na igraszki i wypoczynek, są momenty gorzkiej refleksji i klasowych wojenek, są również łzy nieszczęścia i odrobina krwi. Pozostaje tylko czekać, aż White zorganizuje kolejne, serialowe wczasy. Choćby na końcu świata.   
1 10
Moja ocena sezonu 2:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na pierwszy rzut oka słoneczny i zmysłowy "Biały Lotos" może zwiastować serialowe wakacje all inclusive.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones